Albania, Tirana

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwiedzanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwiedzanie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 stycznia 2017

Wycieczka do Albanii

Program, opinie, opis świadczeń. Co warto zobaczyć, na co zwrócić uwagę. Zobacz też: Albania - informacje praktyczne: ceny, waluta...

Albania staje się coraz bardziej popularnym celem wycieczek. Tyle, że wycieczka wycieczce nierówna. Można skorzystać z turystyki masowej, gdzie wszystko dzieje się w biegu, pilot i przewodnik przeciętny, hotele słabo położone i nieszczególne jedzenie.

Ale można też wybrać ofertę o wyższym standardzie, w kameralnej grupie i z bogatym programem zwiedzania. Dodatkową atrakcją będzie wyśmienita lokalna kuchnia i degustacje trunków, z których słyną Bałkany. A wszystko to w towarzystwie pilota, który rewelacyjnie zna kraj i pięknie o nim opowiada.

Plaża w Durres

Proponuję wycieczkę: Albania i Kosowo. Od Gór Przeklętych na północy po nadmorskie plaże na południu. Oto zarys programu:

1 dzień: WARSZAWA – TIRANA
2 dzień: TIRANA – KRUJA – SZKODRA
3 dzień: SZKODRA – JEZIORO KOMAN – VALBONA
4 dzień: VALBONA – KOSOWO – PEJA
5 dzień: PEJA – PRISZTINA – GRACANICA
6 dzień: GRACANICA – PRIZREN – RAHOVEC
7 dzień: RAHOVEC – DURRES
8 dzień: DURRES – BERAT – APOLLONIA – VLORA
9 dzień: VLORA – SAZAN – DURRES
10 dzień: DURRES – TIRANA – WARSZAWA

Dziesięć dni to sporo czasu. Da się odwiedzić miejsca, do których turyści rzadko zaglądają, a już na pewno omijają je standardowe, masowe wycieczki. Rewelacyjnym regionem są góry (Valbona, jezioro Koman, Peja, Prisztina). Piękne krajobrazowo i bogate kulturowo. To właśnie tu znajdziemy najlepiej zachowane tradycje i fantastyczną lokalną kuchnię.

Valbona

W programie znajdują się również wspaniałe zabytki, również te z listy UNESCO (monaster w Peji oraz miasto-muzeum Beratu). Dużą atrakcją są rejsy, po górskim jeziorze Koman oraz po nadmorskiej zatoce Vlory. Znajdzie się też czas na odpoczynek na plaży w Durres i na półwyspie Karaburum.

Z całą pewnością turyści zapamiętają regionalne uczty. Wśród dań znajda się m.in. tave dheu (zapiekana jagnięcina), qofte (cevapi) koźlina, szopska sałata, ryby, owoce morza oraz wyśmienite sery. Towarzyszyć im będą degustacje wina, raki i koniaku. Każdy wieczór to nowa kulinarna przygoda, związana z regionem, który akurat zwiedzamy.

Zobacz szczegółowe informacje: Wycieczka do Albanii.

czwartek, 10 lipca 2014

Albańskie góry

Miejscowi mówią, że kto nie widział gór, ten nie zna Albanii. Dużo w tym prawdy, bo przecież tam zachowały się trwające setki lat obyczaje. Tam spotkamy się z wyjątkową gościnnością, zjemy najbardziej typowe, regionalne potrawy i spróbujemy miejscowych trunków.

Albańskie Alpy

Tirana, wiadomo, stolica, zmienia się najszybciej. Modernistyczna. Coraz mniej zaprząta sobie głowę przeszłością. Mknie do przodu. Upodobnia się do miast włoskich. Od pierwszej chwili miałem wrażenie, że to trochę mniejsza i nieco biedniejsza Italia. Wzbogacona o orientalny fenomen bałkańskiego islamu.

Nad morzem wzrastają europejskie kurorty. Opanowana przez Greków Saranda czy znacznie częściej wybierane przez Albańczyków Durrës i Golem, chcą być jak reszta śródziemnomorskiego, wakacyjnego świata. Kluby, dyskoteki i restauracje z pizzą.

Valbona w Górach Przeklętych - północne krańce Albanii
Oczywiście, i w stolicy, i nad morzem znajdziemy albańskie klimaty. Ale najwięcej w górach!

Góry rozciągają się z dwóch stron. Od północy tworzą naturalną granicę z Czarnogórą. Te są najpiękniejsze. Góry Północnoalbańskie zwane też Albańskimi Alpami lub Górami Przeklętymi. Najwyższy szczyt, Maja e Jezerces wznosi się na wysokość 2694 m. n.p.m. Dzięki temu, że sąsiadujące z wysokimi szczytami doliny położone są stosunkowo nisko (jesteśmy blisko morza), to wrażenie wysokości jest bardzo duże.

Szlak z Valbony do Theth. Bardzo malowniczy!

Tradycje ludności zamieszkującej Góry Północnoalbańskie przypominają mi Kaukaz. Podobnie jak w gruzińskiej Swanetii, tak i tu, obowiązuje specyficzny, surowy kodeks, oparty na tradycji i podziale społeczności na rody. Żywa jest jeszcze pamięć po funkcjonującym do niedawna prawie zemsty, a gdzie nie gdzie da się jeszcze zobaczyć kamienne wieże obronne. Pełniły tę samą rolę jak baszty Swanetii, Tuszetii i Chewsuretii.

Najwyższa góra Albanii to Maja e Korabit (2764 m. n.p.m.). Znajduje się na wschodzie kraju, w paśmie gór Korab, tworzących granicę z Macedonią.

Widoki na szlaku pomiędzy Valboną a Theth
Namiastką albańskich gór jest Kruja. Zbudowany na skale, kamienny zamek, przez dziesiątki lat stanowił twierdzę trudną do zdobycia. W XV wieku, właśnie stąd, walkami z turecką inwazją kierował Skanderbeg, albański bohater narodowy numer jeden. Jeśli ktoś nie ma tyle czasu, żeby ze stolicy lub znad morza ruszyć w góry, to ich przedsmak może poczuć właśnie w Kruji. Łatwa do zdobycia -  taksówką z Tirany lub Durrës. Koszt przejazdu w obie strony to ok. 40 euro.

Góry są też nad morzem, przełęcz Llogary (1027 m), widok z autokaru.
Dla podróżnika zainteresowanego eksploracją kraju i jego tradycyjnymi klimatami właśnie góry będą najlepszym miejscem. Ich zwiedzanie można połączyć z wizytą w sąsiednich krajach, Macedonii i Czarnogóry.

Krzysztof Matys

wtorek, 1 lipca 2014

Muzea Tirany

Tekst ten powstał kilka lat temu. Od tamtej pory sporo się zmieniło. W Tiranie otwarta dwa nowe interesujące obiekty. To Bunk'art 1 i Bunk'art 2. Warto odwiedzić choćby jeden z nich, bardziej interesujący jest Bunk'art 1 - większy i ciekawszy. Szczegółowe informacje na ten temat znajdują się tu: Tirana 2018.

Bunk'art 2 w centrum miasta, tuż przy placu Skanderbega, 2018 r.
.............................................................................................................

Są trzy. Co prawda żadne z nich nie powala, ale mają pewien urok, coś z klimatu minionych czasów. Lubię takie miejsca.

Co w nich zobaczymy? Po pierwsze, znaleziska archeologiczne. Są świadectwem rozwijającej się od tysiącleci cywilizacji. Po drugie państwowotwórcze ekspozycje, oparte przede wszystkim o dokonania największego narodowego bohatera, Skadenberga. Po trzecie, i to chyba największa wartość tych muzeów, wspaniałe ikony. No i po czwarte, oczywiście socrealizm. A tak to wygląda w szczegółach.

Fasada Muzeum Narodowego w Tiranie
Muzeum Archeologiczne. Niewielkie, ciemne. Kilka salek wygospodarowanych w budynku uniwersyteckim. Eksponaty z okresu kamienia, brązu, żelaza i wczesnego chrześcijaństwa.  Obowiązkowe pod warunkiem, że nie widziało się Muzeum Narodowego (przy placu Skandenberga). Jeśli byliśmy w Narodowym, to nie ma co zawracać sobie głowy Archeologicznym. Znajdziemy tu podobne zabytki.

Jak mamy wolną chwilę, to warto zahaczyć o ten fragment miasta. Znajduje się tu kampus uniwersytecki i wspominany w przewodnikach pomnik Matki Teresy. Jest kilka ładnych barów i restauracji. Miejsce jest bardzo charakterystyczne. To szeroki plac, którym kończy się główna aleja miasta.

Muzeum Narodowe znajduje się w wielkim gmachu przy placu Skanderbrga. Do rozpoznania na pierwszy rzut oka po przedstawieniu na fasadzie budynku. Nad wejściem do muzeum zachowała się mozaika z lat 80. Apoteoza dyktatury Hodży. Komunizm z ludzką twarzą ładnej kobiety. Tyle, że z karabinem. Uwagę na to zwrócił mi znajomy Albańczyk. W czasach reżimu trzymilionowa Albania szczyciła się dwoma milionami żołnierzy!

Bilet do muzeum 200 leków, choć na blankiecie jest tylko 50.

Śmietnik historii. Na zapleczu jednego z muzeów
Co w środku? Dużo patriotycznych uniesień. Od średniowiecza po czasy współczesne. Od Skandenbega  (XV wiek) po Matkę Teresę. Oboje są narodowymi bohaterami. Na końcu ścieżki prowadzącej przez kolejne piętra ustawiono klasyczną fotografię: Jan Paweł II całuje w czoło Matkę Teresę.

Dużo broni. Halabardy, kusze, łuki… Kopia miecza i hełmu Skandenbega (oryginały znajdują się w Wiedniu). Karabiny, pistolety, kulomioty, moździerze… Pierwsze sztandary z przedstawieniem dwugłowego orła. Duża sala poświęcona włoskiej okupacji. Kolejna zbrodniom komunistów. Z uniesieniem, martyrologicznie, okrutnie… Mało innych eksponatów. W Sali na samym dole są zabytki archeologiczne od epoki kamienia, przez brąz i żelazo. Są eksponaty z czasów greckich i rzymskich. Ale kiedy przechodzimy do fenomenu pod tytułem „Albania”, to rządzi prosty temat – wojna.

Jest jedna bardzo ładna sala. Eksponowane są w niej ikony. Głównie XVII i XVIII wiek, ale jest też jedna słynnego mistrza Onufrego z XVI wieku. Tu zajrzeć trzeba koniecznie! Zainteresowani albańskimi ikonami powinni odwiedzić Muzeum Onufrego w Beracie. Tam znajduje się spora kolekcja dzieł mistrza.

Ikonostas. Muzeum Onufrego w Beracie.

Muzeum Sztuk Pięknych
. Składa się z trzech części. Na parterze jest miejsce dla wystaw czasowych, również sztuki współczesnej. Pierwsze piętro to socrealistyczna makabra. Jaki komunizm był w Albanii – wiadomo. W co trzeba było wierzyć – również. To, co zaskakuje, to poziom warsztatowy tych prac. W olbrzymiej większości są słabe, na etapie ucznia szkoły średniej. Może artyści z wyższej półki woleli trzymać się od tego z daleka?

Dobrze, że demokratyczna i wolnorynkowa Albania sięga po te „dzieła”. Dyktatura Hodży zniszczyła tak wiele zabytków, że nie ma innego wyjścia. Trzeba wykorzystać dokonania komunistów. Zrobić z nich turystyczną atrakcję. Tak uczyniono z bunkrami i willową dzielnicą Tirany. Tego samego próbuje się z socrealistyczną sztuką.

Najwyższa kondygnacja muzeum zarezerwowana jest dla pięknych, albańskich ikon. Całe to piętro w 2014 r. jest zamknięte.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys, 2014 r.
Jak wygląda Tirana w 2018 r. można zobaczyć tu: Albania.Tirana.

Zobacz artykuł: Albania to nie Afganistan

niedziela, 8 czerwca 2014

Turystyka w Albanii

Od lat wędruję mniej uczęszczanymi szlakami. Tak miało być i tym razem. Jaki kraj leżący blisko Polski spełnia te kryteria? Idąc tym tropem dawno temu trafiłem do Gruzji i do Armenii. Oba kraje od razu mnie zafascynowały. Później przyszła Mołdawia, również bardzo interesująca.

Wybieram takie kraje. Niedocenione. Jeszcze nieodkryte. Moda na nie dopiero się pojawi. Chcę być tam o krok wcześniej.

Lista oczywiście jest coraz krótsza. Bo cóż zostało do odkrycia? Paradoksalnie część z tego jest tuż obok. Są kraje, o których europejska turystyka zapomniała. Jednym z nich jest Albania. Właśnie dlatego kupiłem bilet do Tirany.

Tirana, plac Skadeberga

Jak zawsze rozpocząłem od lektury. Dla mnie podróż jest tylko dopełnieniem poznania. Przygodę z krajem zaczynam od książek. Jest super jeśli po powrocie przywożę inspirację do dalszych studiów. Jeśli podróż wywołuje potrzebę kolejnych lektur. Szperania, szukania materiałów. Sprawdzania, dociekania. Podróż jest po to, by stawiać pytania.

Są kraje, w których byłem już kilkadziesiąt razy. I nadal szukam. Jestem szczęśliwy jeśli dowiem się czegoś nowego. Choćby to była błahostka, maleństwo…

Są kraje, które nie inspirują. Nieciekawe. Podróż do nich nie wywołuje chęci dociekania, poznania, studiowania. Taka jest zachodnia Europa. W sumie nudna.

Piaszczyste, szerokie plaże Albanii

Jaka jest Albania? Ciekawa! Ekscytująca. Warta poznania. Nieodkryta, prawie dziewicza. Moda na nią przyjdzie już wkrótce.

Najpierw będzie to plaża i typowy, letni wypoczynek. Pod tym względem Albania ma niemal idealne warunki. Sezon od maja do października. Piaszczyste, szerokie plaże. W niektórych miejscach malownicze zatoczki i klify przypominające portugalskie Algarve. Na razie jest to oferta dla turysty szukającego czegoś innego, znudzonego hotelami all inclusive w Turcji czy Egipcie. Dużo tu małych, rodzinnych hotelików o standardzie turystycznym, powiedzmy 2 – 3 gwiazdki. Są tanie. Pokój dwuosobowy ze śniadaniem to koszt ok. 30-40 euro. Uprzejmi ludzie, dumni ze swego kraju, dobra kuchnia i słońce.

Już w tej chwili w nadmorskich kurortach jest trochę obcokrajowców. W leżącej tuż obok Korfu Sarandzie odpoczywa wielu Greków. Są też Polacy. Do położonego na północy Durrës i Golem przyjeżdżają Macedończycy, Czarnogórcy i turyści z Kosowa. Widziałem też Czechów. Zaprzyjaźniona właścicielka hotelu w Golem mówi, że od kilku lat trafiają też pojedynczy Polacy.

Antyczny amfiteatr w Durres

W dalszej kolejności będą góry. One też będą przyciągać podróżników. Najpiękniejsze są te na północy, przy granicy z Czarnogórą, zwane albańskimi Alpami. To zupełnie inny kraj niż nadmorska Albania. Pomijając różnice krajobrazów, dużo bardziej tradycyjna. Szczerze gościnna.

W Albanii urządzać możemy wycieczki objazdowe. Jest co zwiedzać. Antyczne zabytki w Durrës, Apolonii, Berati… Młodsze są pozostałości Bizancjum, jeszcze późniejsze prawosławne i katolickie średniowiecze. Obiekty z czasów tureckich. Pozostałości komunistycznego reżimu Hodży. Bunkry, amfiteatry, kolumnady, świątynie, muzea, kościoły, meczety… Wystarczy na tygodniowy objazd. Plusem jest to, że odległości są niewielkie (cała Albania to ledwie 28 tys.  km², czyli mniej niż województwo mazowieckie). Na zakończenie dzień lub dwa wypoczynku na plaży.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys